Historia

Głasza

Głasza już miała sporo informacji o sobie. Że ruch jest trudny. Często bolesny. Ze ciało nie poddaje się woli. Czasami lepiej zrezygnować z prób podjęcia nowych form działania, żeby nie zwiększyć spastyki. Że samemu nie można zmienić pozycji….. .  Informacje ktore pojawiły się od pierwszych minut lekcji były oddmienne od wszystkiego co Głasza wiedziała o sobie wcześniej. Ruch był łatwy. Lekki. Przyjemny. Spastyka zniknęła.

  • 1 /
  • 2 /
  • 3 /

Długo o niej rozmawialiśmy z Alanem… ale wrócę do początku. Historia Głaszy pokazuje sposób, w jaki metoda również może działąć  Poznałam ją na warsztacie dla rodziców. Byli tam całą  rodziną, a póżniej miałyśmy kilknaście  lekcji Integracji Funkcjonalnej na przestrzeni siedmiu  miesięcy.  Były to prawdziwe lekcje świadomości poprzez ruch, chociaż pozornie zamieniały się w lekcje świadomości poprzez sen .  Bo Głasza natychmiast zasypiała. Jak tylko poczuła, że łagodna fala ruchu przenika przez nia całą – usypiała.  Zapadała w dziwny rodzaj snu, który nie był snem. Stan podobny  do letargu. Czasami robiła małe  szparki w powiekach sprawdzając, czy lekcja jeszcze trwa, a potem znów odlatywała.  Zawsze wiedziała, kiedy zbliża się koniec lekcji.. otwierała wtedy oczy i była w pełnej aktywności, jakby tego niby-snu  nigdy nie było.   Opowiedziałam o tym Alanowi – z moją sugestią.  Sadziłąm że to lęk. Dzieci często boją się dotyku. Mają złe skojarzenia związane z nim. Są zmęczone nieustannymi terapiami. Odbierają je jako karę.   Więc sądziłąm że to jest to. Dla Głaszy ciało częściej stawało się przyczyną trosk niż przyjemnych doznań. Więc z lęku przed tym czemu musi się poddać, zapada w sen . Również ten niby sen był rodzajam ucieczki przed nawykowymi reakcjami. Bo Głasza zawsze protestowała i głośno płakała, więc teraz musiałaby to znowu robić.  Zaśnięcie zwalniało ją z obowiązku protestowania . Mogła poddać się lekcji bez posądzenia o kapitulację.

Alan wiedział, że to nie jest lękowe, Że to  plynie z innegop poziomu  układu nerwowego. To nie był wybór taktyki – to działo się na poziomie układu nerwowego, bez jakiegokolwiek mentalnego udziału Głaszy.

Jej układ nerwowy dzięki chwilowemu zawieszeniu świadomości mógł pełniej przyswajać nowe informacje płynące z ciała. Na tym polega rozwój. Na uczeniu się siebie. Poprzez ruch pełniej doznajemy siebie, rozpoznajemy emocje, które potem uczymy się nazywać, żeby możliwa była komunikacja.  Tak rodzi się tożsamość. Głasza już miała sporo informacji o sobie. Że ruch jest trudny. Często bolesny. Ze ciało nie poddaje się woli. Czasami lepiej zrezygnować z prób podjęcia nowych form działania, żeby nie zwiększyć spastyki. Że samemu nie można zmienić pozycji….. .

Informacje ktore pojawiły się od pierwszych minut lekcji były oddmienne od wszystkiego co Głasza wiedziała o sobie wcześniej. Ruch był łatwy. Lekki. Przyjemny. Spastyka zniknęła. Głasza stała się mobilna – mogła się bez wysiłku rolować, obracać .. ba nawet siadać…lekko. Nowa Głasza, Głasza mogąca być sprawcza nie tylko z pozycji krzyku i protestu. Mogłą działać. Ciało nie jako przeszkoda ale  jako narzędzie do realizacji potrzeb. Wyrażania siebie. Bycia sobą. Więc nie tylko nauka i integracja nowych wiadomości. Ale też dezintegracja.

Następna

Powrót
do góry